Jako świeżo upieczona mamuśka miałam odwieczny dylemat... co jeść by nie zaszkodzić maluszkowi. Przeszperałam internet i szczerze mówiąc nic konkretnego nie znalazłam... wszędzie piszą by nie jeść strączkowych, wzdymających warzyw...serów pleśniowych itp... przez pierwszy miesiąc uważałam bardzo na to co jem....tylko nie wiem czy to wszystko było potrzebne... teraz.... moje dzieciątko niebawem skończy cztery miesiące i jem prawie wszystko, tylko oczywiście z umiarem...wprowadzałam powolutku nowe potrawy i przestrzegam kilku zasad, by czuć się lekko i co najważniejsze, by moje dzieciątko nie miało rewolucji..
1. Piekę zamiast smażyć, smak prawie ten sam ale nie zawiera zbędnych tłuszczy (przykład potrawy: kotlety z szynki łososiowej, rozbite i panierowane w jajku i płatkach kukurydzianych z zapiekanymi ziemniaczkami;
wszelkiego rodzaju zapiekanki makaronowe... kiełbaskę kroję w kosteczkę i również zapiekam w piekarniku; sosy serowe przygotowuję z mleka i jogurtów zamiast tłustej śmietany; mięsko do sosu bolognese duszę pod przykryciem na suchej patelni, jak jest chude dodaję troszkę wody)
2. Obieram warzywa i owoce.
3. Raz w tygodniu pozwalam sobie na chwilkę słabości i zjadam garstkę czipsów (no może dwie :p)
Stronka, która pomogła mi w pierwszych dniach po porodzie
http://karmiepiersia.blogspot.com
Zapewne swoimi wskazówkami "Ameryki nie odkryłam" ;p ale jeśli mielibyście ochotę na zdrowe przepisy, idealne również dla mamusiek karmiących to chętnie się podzielę :))
Wracając do mojego ukochanego miesiąca... Maj... cenię za cudowne zapachy drzewek kwitnących, nieziemski bez... szeroko otwarte okna i zapach powietrza oraz wiosennego deszczu...no raj na ziemi... nie straszne mi burze.. no i obowiązkowy codzienny spacer... bądź hamaczek na balkoniku i śpiew ptaków...
Dzielę się króciutką fotorelacją z ostatniego spacerku...
Udanego tygodnia :)))
Zdjęcia: SynstylaeRose.blogspot.com